Miałam pewne marzenie, takie, o którym nikt nie wiedział. Chciałam kiedyś wystąpić w todze. Poszłam na studia z nadzieją, że się uda. Jeszcze wtedy nie wiedziałam, że uczelnia organizuje tego typu zakończenia.Kiedy wystartowały zapisy na uroczyste pożegnanie - nie wahałam się. Spełniłam ten sen. Ręce trzęsły mi się tak, że nie byłam w stanie zapiąć guzików. Może to błahe, bo przecież obrona jeszcze przede mną, ale tak bardzo czułam się dumna... Do teraz z uśmiechem wspominam tę chwilę, gdy odbierałam przedsmak dyplomu. To tylko świstek papieru, jednak samo uczucie przy wejściu na podwyższenie... Niezapomniane. Teraz pora ruszyć po więcej. Zakasać rękawy i dokończyć tę bajkę. Obronić pracę i poczuć jeszcze większe zadowolenie z siebie.
Marzenia się nie spełniają, je się spełnia. Chociaż... jak widać są wyjątki. Nie wiedziałam, że uniwersytet, który wybieram organizuje taką zabawę. Myślałam, że ta część idealizacji studiów nie jest praktykowana. „Idealizacji", bo gdy brałam udział w rekrutacji nie sądziłam z jaką ilością pracy to się wiąże. Miałam swoją wizję. Ale ani razu nie pomyślałam na poważnie o todze!
Warto zacisnąć zęby i iść śmiało po swoje, po to, co należy się odważnym. Marzenia można spełnić. Nie ograniczajmy się wyłącznie do planów!