Moja (osobista) klasyka, czyli do czego stale wracam
Stroje z wykorzystaniem oversize'owych swetrów mocno mnie inspirują. Jednak, odnoszę wrażenie, że osobiście się w nich topię. Podobnie sprawy mają się z płaszczami i spódnicami/sukienkami do połowy łydki. Na swoim przykładzie mogę stwierdzić, że nie wszystkie trendy powstały z myślą o wszystkich. Za to klasyka - do tego mi bliżej. Co prawda, chętnie eksperymentuję, mam kilka „szalonych" rzeczy osadzonych w kanonach mody, ale koniec końców i tak wracam do swoich preferencji. Bo, co warto zaznaczyć, mowa tu o klasycznych elementach mojego stylu. Dopasowane góry, spody gdzieś tak do kolan (czasem dłuższe, ale wtedy najczęściej opinające sylwetkę) - to moje klimaty. Może niezbyt trendowe, może nudne - ale - ja czuję się dobrze. Dzisiaj pokazuję Wam przykład takiego właśnie stroju. Obcisły kardigan, bluzka z wiązaniem i spodnie, które ostatnio pokochałam - mom jeans. Buty na masywnej podeszwie robią tu za „modny akcent". A, jest jeszcze nerka. Malutka, ale jednak wygodna; kupiona z myślą głównie o spacerach, chociaż stylowo bardzo mi odpowiada. Dobra, ale czy jest jakiś morał z moich wywodów? Tak. Czasem lepiej skupiać się na tym co nam służy, a nie co jest obecnie popularne.
Dzięki za uwagę i pozdrawiam!
Kolczyki - New Yorker / Sweter - Vintage / Bluzka - Vintage / Spodnie - Sinsay / Nerka - DKNY / Buty - New Yorker
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza