O sile, jaką daje samoakceptacja
![](https://1.bp.blogspot.com/-ZzdvzQS14sE/XhIVTqHOumI/AAAAAAAADx8/gMfS0xW80TczLfiok0YulKkXDK5-Rd_OwCLcBGAsYHQ/s1600/2020-01-05%2B01.39.57%2B2-01.jpeg)
![](https://1.bp.blogspot.com/-96ZxaMBpNFk/XhIWdo5UEZI/AAAAAAAADyI/5XzjzV_Glh8G6uqenHCbwKrJjzL2GPPcgCEwYBhgL/s1600/2020-01-05%2B01.39.57%2B1-01.jpeg)
W swojej opowieści skupię się na włosach, bo to one są moją cechą charakterystyczną i jednocześnie tą, która jest najczęściej komentowana.
Skoro stosuję się do zasad świadomej pielęgnacji, oznacza to, że zależy mi, aby moja czupryna prezentowała się nienagannie. Kiedyś też starałam się o nią dbać, jednak nieco inaczej. Może zacznę od tego, że skręt na mojej głowie z pojawiał się i znikał z przyczyn naturalnych na przestrzeni lat. Jako dziecko miałam grube loki mniej-więcej od ucha. Potem przyszła pora na ich „magiczne" wyprostowanie się. Ponownie kręcić zaczęły się pod koniec podstawówki. I wtedy zaczęły się problemy. Byłam nazywana pudlem, a nawet gorzej. Dla rówieśników był to doskonały powód, aby się pośmiać. Nie ważne jak zdecydowałam się ułożyć fryzurę - podpiąć ją, a może odgarnąć z oczu opaską - i tak zawsze wyglądałam śmiesznie. Nie potrafiłam znieść swojej czupryny. Chciałam znów stać się posiadaczką prostych pukli. Niestety - zmiana nie nadchodziła.
Bardzo długo zmagałam się z tym kompleksem. Moje włosy były długie i sprytnie maskowane warkoczem. Nie czesałam ich już wtedy na sucho, nakładałam pianki, więc teoretycznie powinny wyglądać jako-tako. Może nawet wyglądały, ale... ja ich nie lubiłam, również wtedy, gdy zmieniłam środowisko na milsze w tej kwestii. Było za późno, przesiąknęłam negatywnymi opiniami.
Teraz wszystko uległo zmianie. Dojrzałam, a wraz ze mną moje podejście do samej siebie. To co mam mi wystarcza. Może kiedyś osiągnę ten ideał, o którym marzę, jednak bez przymusu.
Mam nadzieję, że mój przykład da Ci do myślenia. Nie musisz ślepo słuchać uwag innych - jeżeli sama siebie zaakceptujesz, dostrzeżesz komplementy, jakie padają w Twoim kierunku. Nieważne czy chodzi o fryzurę, figurę, czy o coś jeszcze innego - bez samoakceptacji nie uda Ci się niczego zmienić. Dlatego uśmiechnij się i spróbuj - naprawdę warto. Mi się udało, a podobno jestem pesymistką.
Powodzenia!
Brak komentarzy:
Publikowanie komentarza