Tegoroczne wyprzedaże zbliżają się już do końca. Dokładnie wczoraj postanowiłam wybrać się na małą wycieczkę po sklepach w poszukiwaniu jak najbardziej przecenionych perełek. Tak się stało, że do domu wróciłam z kilkoma (wymarzonymi) dodatkami. Przyznaję, że wszystkie z nich chciałam nawet nabyć po standardowej cenie, jednak ostatecznie cieszę się, że tego nie zrobiłam (nawet jeżeli pierwotne kwoty nie były zawrotne). Przy okazji pobytu w mieście postanowiłam wybrać się na poszukiwania idealnej jedwabnej apaszki. Planowałam zamówić jakąś przez internet, co jednak okazało się zbędne - dorwałam ciekawy model w sklepie vintage za śmieszne pieniądze. Od razu zachciało mi się ćwiczyć różne sposoby wiązania. :)
Pierwszym łupem widocznym na zdjęciach jest bransoletka ze sklepu New Yorker. Pierwotnie kosztowała niecałe osiemnaście złotych. Już kilkukrotnie przechodziłam obok niej z myślą „czy jest mi niezbędna?". Cena oryginalna również nie była wygórowana, jednak coś odwodziło mnie od podejścia do kasy. Zastanawiałam się, czy ja w ogóle noszę bransoletki. Miałam już dwie i sięgałam po nie stosunkowo rzadko. Ostatecznie podjęłam decyzję - nabyłam ową ozdóbkę za 9,95. Ha!
Moim drugim nabytkiem z powyższego sklepu są długie kolczyki, które jednak nie wpasowały się w dzisiejszy strój, dlatego pokażę Wam je innym razem. To była jeszcze większa okazja - ich cena zmalała do 4,95. Czyż to nie zachęca? :)
O tym zakupie z Bershki nawet nie marzyłam. To znaczy... nie marzyłam o takiej okoliczności. Od początku: przechadzając się na początku sezonu po sklepie zauważyłam intrygującą opaskę do włosów. Ponownie, kilkukrotnie chciałam podejść z nią do kasy. Jej cena wynosiła niecałe trzydzieści złotych. Cena standardowa, ale warto napomknąć, że mam w swoich zbiorach już kilka tego typu ozdób. W końcu o niej zapomniałam. Wczoraj będąc w Bershce rozglądałam się za paskiem. W pewnym momencie, po dostrzeżeniu opaski z perłami pomyślałam, że może i ta, nad którą się zastanawiałam nadal jest w ofercie. Była! I to przeceniona! Od razu ją porwałam. :) Teraz kosztowała tylko 15,90 - no proszę. Czasem warto poczekać. :)
Jak widzicie - opłaca się być cierpliwym. :) Dzięki temu, że nie dałam się ponieść zachwytowi wcześniej, udało mi się dorwać upatrzone rzeczy w okazyjnych cenach. Tym razem nie zdecydowałam się na zakup żadnego z ubrań, jakoś nie były mi potrzebne. Mimo to, jestem niesamowicie zadowolona z zakupów! Przypomniało mi się... Dorwałam wcześniej jeszcze spinkę ze Stradivariusa, ale ona zepsuła się po jednym dniu... Myślałam, że może znajdę drugą identyczną, niestety, nie była już dostępna. Tak, czy inaczej - po ostatniej wycieczce po centrum handlowym nie mam już w sobie żalu o ten jeden niewypał. :)
Mam nadzieję, że i Wam dopisało szczęście!
Opaska - Bershka / Apaszka - Vintage / Sweter - H&M / Dżinsy - Lee / Kolczyki - Orsay / Bransoletka - New Yorker / Torebka - Giorgio Armani
Sama w tym roku postanowiłam podejść do wyprzedaży z o wiele wiekszą rozwaznością niż rok temu. Rok temu po prostu kupowałam to co wpadło mi w oko i co akurat było w promocji, zbyt mądre to jednak nie bylo bo skończyłam z masą niepotrzebnych oraz jednocześnie drogich ubrań, z ktorymi nie miałam co robić. W tym roku starałam się kupować to co jest mi potrzebne oraz zwracałam uwage na jakosć kupowanych dodatkow oraz ubrań.
OdpowiedzUsuńJestem szczególnie zadowolona ze skarpetek, polecam dobre jakościowo skarpetki jak z Manymornings bo jest to rozwiązanie na długie lata.
Rozsądek to podstawa podczas wyprzedaży. Sama momentami zastanawiałam się nad kupnem danej rzeczy, po czym uświadamiałam sobie, że jest mi zbędna.
Usuń